3 grudnia, 2024
ubrania

„Jak ty możesz nie mieć czarnej sukienki? Przecież każda kobieta powinna ją mieć” – takie zdanie padło z ust mojej kuzynki, kiedy dostałam niespodziewanie zaproszenie na pewną trochę bardziej elegancką imprezę, mającą się odbyć następnego dnia.

Po imprezie, na której byłam w pożyczonej sukience, zaczęłam się zastanawiać, co właściwie powinnam mieć w tej mojej nieszczęsnej szafie. I tak powstała moja subiektywna lista niezbędnych ubrań, nazywana często przez stylistów bazą.

Posiadanie swojej bazy chroni też przed sytuacją „ale ja nie mam co na się włożyć”, gdyż z reguły taka sytuacja wynika nie z niewystarczającej ilości ubrań (pewnie i tak każda z nas mi ich za dużo), a właśnie z braku tych podstawowych, z których praktycznie na miejscu można wyczarować kilka zestawów na każdą okazję.

Myślę, że nie warto oszczędzać na tych ubraniach, ponieważ ich ponadczasowy charakter sprawia, że będzie można je wykorzystać na dłużej niż na jeden sezon. Warto też pomyśleć o klasycznych i prostych krojach.

A co z kolorami? Moim zdaniem powinno się postawić na neutralne barwy, takie jak czarny, biały, beżowy, szary i ciemnogranatowy, do których można dobierać rzeczy w odważniejszych wzorach i kolorach.

Najważniejsze ubrania w szafie według mnie:

Marynarka
Kiedy w 1966 r. projektant Yves Saint Laurent zaprezentował po raz pierwszy marynarkę w wersji dla kobiet, nie mógł wiedzieć, że stanie się ona tak niezbędnym w dzisiejszym świecie elementem damskiej garderoby. Nie tylko należy do biurowego dress codu, ale idealnie pasuje na mniej oficjalne okazje, jak wyjście do kawiarni czy do kina. Trzeba tylko znaleźć odpowiedni krój marynarki, który będzie pasował do naszej figury. Marynarka zapożyczona została od mężczyzn, ale jej kobieca wersja powinna podkreślać typowo kobiece cechy, jak talię i biust, dodatkowo wydłużyć optycznie tułów, a jeśli jest taka konieczność, zamaskować nieco obfitsze biodra.

Kardigan
W szalonych latach 20. te sweterki gościły w szafie każdej liczącej się chłopczycy, a prawdziwego rozgłosu i rozpędu nadała im niezapomniana Coco Chanel. Dzisiaj prosty, w jednolitym kolorze rozpinany sweterek sprawdzi się niemal do wszystkiego: do eleganckich spodni, sukienki, dżinsów, rozkloszowanej i ołówkowej spódnicy. Nie jest tak elegancki jak marynarka, ale zestawiony z białą koszulą lub bluzką, idealnie może ją zastąpić.

T-shirty
Ikona popkultury i podstawa mody ulicznej. Obok dżinsów t-shirty są chyba najpopularniejszym rodzajem ubrań w historii, przynajmniej tej współczesnej. Warto więc mieć kilka gładkich, jednokolorowych t-shirtów w czeluściach swojej szafy. Bluzki te są świetnymi podstawami ciekawych stylizacji, nie tylko w casualowym wydaniu, ale też i w tym nieco bardziej eleganckim. Myślę, że biały, czarny i szary t-shirt z dopasowanym do figury dekoltem stanowi absolutne szafowe minimum.

Mała czarna
Oczywiście nie mogło zabraknąć w tym zestawieniu najsłynniejszej sukienki świata. W 1926 roku Coco Chanel zaprojektowała czarną sukienkę, która szybko stała się symbolem emancypacji i zapoczątkowała narodziny nowej kobiety – wyzwolonej ze sztywnych i ciasnych strojów. Dzisiaj ten rodzaj sukienki jest uwielbiany przez wszystkie kobiety i ceniony za wszechstronność – w zależności od dodatków pasuje do pracy, na imprezę czy na randkę.

Biała koszula
Wiele wieków temu używana głównie do snu przez majętnych wybrańców losu, mogących sobie na nią pozwolić , aż w końcu stała się synonimem elegancji i szyku. Już od dziecka biała koszula kojarzy się większości ludzi z oficjalnymi wydarzeniami. Ale pasuje nie tylko do eleganckich stylizacji, bo z równym powodzeniem może królować też na luźniejszych spotkaniach. Dlatego nieważne czy z kołnierzykiem, czy bez, z długim rękawem, czy nieco krótszym – powinna zajmować honorowe miejsce w szafie.

Ramoneska
Uznawana za symbol buntu, głównie od czasu filmu „Dziki” z Marlonem Brando, skórzana kurtka nie dla wszystkich może być absolutnym „must-have”, ale przyznam, że ja swoją uwielbiam i nie wyobrażam sobie bez niej swojej szafy. Moim zdaniem pasuje ona do wszystkiego, nawet do zwiewnej, romantycznej sukienki czy eleganckiej białej koszuli. Ramoneska nadaje każdej stylizacji nieco „buntowniczego” charakteru i rockandrollowego pazura.

Dżinsy
Yves Saint Laurent miał kiedyś powiedzieć: „jedyne czego w życiu żałuję, to tego, że nie wynalazłem dżinsów” i myślę, że wielu projektantów podpisałoby się pod tym zdaniem. Dżinsy to klasyk klasyków. Spodnie te powinny być dopasowane do kształtów sylwetki i przede wszystkim wygodne. Dobrze dobrane podkreślają zalety naszej figury, a nawet potrafią ją nieco wymodelować. Dla mnie najlepsze są te o węższej nogawce z nieco wyższym stanem. Warto w te najlepsze zainwestować troszkę więcej pieniędzy, ponieważ zdarza się, że naszą ulubioną parę dżinsów potrafimy nosić przez długie lata.

Ołówkowa spódnica
Pod koniec lat 40. Christian Dior zaprezentował modowemu światu ołówkową spódnicę w wersji znanej współcześnie (wcześniej kobiety nosiły tego typu spódniczki aż do kostek). Uwielbiana przez rzesze kobiet na czele z Marilyn Monroe i Madonną, spódniczka ta nie zaburza proporcji sylwetki. Dobrze wyglądają w niej osoby noszące zarówno małe rozmiary, jak i te nieco większe. Dopasowana spódnica podkreśli talię i biodra, a te z wyższym stanem idealnie ukryją wystający brzuch.

Trencz
Przyznam, że uwielbiam tego typu płaszcze i mam ich kilka w swojej szafie. Jest to dwurzędowy płaszcz, który pasuje w zasadzie na wszystkie okazje, a dodatkowo jest bardzo charakterystycznym rodzajem ubrania. Został po raz pierwszy zaprojektowany dla brytyjskich żołnierzy podczas I wojny światowej, a jego nazwa „trench coat” oznacza „płaszcz do okopów”. Osobiście marzy mi się beżowy klasyczny trencz z Burberry – poczekamy, zobaczymy

Torebka
Pierwsze torebki zaistniały już w starożytności i nosili je głównie mężczyźni w formie sakiewek na monety. Dzisiaj monety to jedna z wielu rzeczy, które można znaleźć w damskiej torebce. Torebka wykonana ze skóry naturalnej, szczególnie w neutralnym kolorze, jest ponadczasowa. Jest jedną z tych rzeczy, na której zakup nie powinno się żałować naszych ciężko zarobionych pieniędzy.

Czarne szpilki
Podobno kobiety założyły szpilki, aby móc być całowane przez mężczyzn nie tylko w czoło. Nawet zatwardziałe zwolenniczki płaskich butów zdają sobie sprawę, że po prostu nie wypada nie mieć przynajmniej jednej pary czarnych szpilek. Warto pamiętać, że powinny one nie tylko cudownie wyglądać, ale przede wszystkim być wygodne, ponieważ jest to ten rodzaj butów, który niedopasowany potrafi zabić nasze stopy w ciągu kilku godzin (chociaż jest to piękna śmierć

Baleriny
Są zdecydowanie wygodniejsze od szpilek i bardziej eleganckie od trampek czy adidasów. Kolorystyka i desenie, oferowane przez projektantów, są tak ogromne, że nawet najbardziej wymagające kobietki mogą znaleźć coś dla siebie. Mi podobają się te o najprostszym fasonie, noszone już przez Audrey Hepburn i Brigitte Bardot. Tak nawiasem mówiąc, to właśnie dzięki tym dwóm legendarnym aktorkom baleriny przetrwały próbę czasu, nie ulegając szaleństwu zmieniających się modowych trendów.

Dodaj komentarz