O tym, że odchudzanie zaczyna się w umyśle, piszemy od początku istnienia naszego serwisu.
Niedawno jednak serwis „Prevention.com opublikował raport, który dokładnie potwierdza tą tezę.
Żeby schudnąć, wystarcz poznać podświadome i nieświadome sposoby działania naszego mózgu i… wykorzystać je na swoją korzyść podczas trwania diety odchudzającej. I raz na zawsze, skutecznie schudnąć.
Serwis opisuje eksperymenty przeprowadzane przez dr Briana Wansinka, pracującego w Cornell University.
Wansink jest autorem bijącej rekordy popularności książki Mindless Eating („Bezmyślne Jedzenie”).
Opisuje w nich sposoby zachowań osób, które mogą cierpieć na problemy z wagą i wzorce, które mogą temu sprzyjać.
Nazwa a apetyt
Jeden z eksperymentów polega na przykład, na zaproszeniu gości na lunch w Laboratorium w Cornell University. Są to kobiety, które brały wcześniej udział w testowaniu jakości dźwięku iPodów i myślą, że zaproszenie ma być swojego rodzaju podziękowaniem za uczestniczenie w badaniu.
Tymczasem Wansink, specjalizujący się w badaniu zachowań podczas jedzenia i jego psychologicznych aspektach ma w zanadrzu coś zupełnie innego.
Studenci witają gości, prowadzą ich do kuchni, a następnie opisują posiłki dostępne w postaci szwedzkiego stołu:
- Royal Italian Bolognese,
- śwież zielona fasolka gotowana na parze
- i chrupiący chleb z masłem,
- a także napój.
Każdy chętnie zaczyna nakładać sobie posiłek, nawet nie podejrzewając, że obserwuje go ukryta kamera, a za weneckim lustrem Wansink kontroluje każdy ruch. Pod ręcznikami, na których ustawiono miski z jedzeniem ukryto także wagi, dokładnie sprawdzające, kto ile nałożył.
Na czym polega eksperyment?
Cóż, Royal Italian Bolognese w rzeczywistości jest jedynie Beefaroni (amerykańska wersja makaronu z dodatkami z puszki), a zielona fasolka to groszek z puszki. Nie trudno domyślić się, czym naprawdę jest „chrupiący chleb”.
Co ma na celu ten eksperyment?
To część większego testu, który ma dowieść, czy nakładamy sobie większe porcje jedzenia, gdy zostanie ono lepiej i wykwintniej nazwane. I faktycznie to się sprawdza!
Powyższe badanie to tylko jedno z setek, przeprowadzonych w ciągu 20 lat przez Wansinka. A wszystkie maja odpowiedzieć na jedno pytanie: dlaczego jemy tak dużo jak jemy?
Znaki stopu
W innym badaniu Wansink zaprosił ponad 100 kobiet do obejrzenia filmu na video i poprosił je o jego ocenę.
Jednak prawdziwym celem było sprawdzenie, jak wiele chipsów są w stanie spożyć podczas oglądania telewizji.
Każda z badanych pań otrzymała ogromne opakowanie chipsów, jednak tylko jedna grupa oryginalne Pringelsy. Pozostałe grupy dostały nieco zmodyfikowane paczki: co 9ty lub co 13ty chrupek był zafarbowany na czerwono.
Wyniki?
Posiadacze oryginalnych Pringelsów zjedli średnio 23 sztuki, podczas gdy osoby z farbowanymi chipsami, odpowiednio 10 lub 15 sztuk.
Wniosek?
Bezmyślne przegryzanie. Kobiety wpatrzone w film nie zwracały uwagi, ile tak naprawdę jedzą- dopóki cos nie przerwało rytmu.
W tym przypadku był to czerwony chips, ale każdy z nas może stworzyć swój własny, naturalny przerywnik- na przykład podzielić chrupki najmniejsze porcje i resztę schować w miejscu, z którego nie będą łatwo dostępne.
Nawet gdy poczujesz na nie ochotę, wysiłek, konieczny by je wyjąć może pomóc Ci uświadomić obie, ile już zjadłaś.
Niskokaloryczna pułapka
W kolejnym badaniu, Wansink poprosił grupę innych 100 kobiet o obejrzenie filmu i wręczył im paczki niskotłuszczowych chrupek musli.
Trik?
Tylko połowa przekąsek była oznaczona, jako niskotłuszczowa. I to właśnie kobiety, które otrzymały informację, że jedzą „dietetyczny” produkt, zjadły o 49% więcej, dostarczając organizmowi o 84 kalorie więcej.
Pułapka?
Wiele osób błędnie uważa, że niskotłuszczowe, oznacza również niskokaloryczne.
Zakładamy, ze skoro produkt jest „zdrowy” na jakikolwiek sposób, wyjdzie nam na zdrowie.
Tymczasem to na kalorie zawarte w porcji pokarmu należy zwracać uwagę, jeżeli chcesz schudnąć (chyba, że jesteś na diecie niskowęglowodanowej lub innej, wymagającej liczenia proporcji składników odżywczych).
Skup się na uczuciu sytości
Kolejny podstępny eksperyment objął 54 studentów, którzy mieli testować żywność z baru samoobsługowego.
Zaserwowano im zupę pomidorową, jednak kilka misek było w dość perfidny sposób uzbrojonych w rurę, która zamontowana pod stołami powodowała nieustanne uzupełnianie potrawy w naczyniu (tylko jedne ze studentów zorientował się w podstępie!).
Po 20 minutach, studenci z automatycznie napełniającymi się miskami zjedli średnio 425g zupy, podczas gdy pozostali spożyli zaledwie 250 g- około 135 kalorii mniej.
Wniosek?
Wiele osób je, aż zobaczy dno naczynia, a nie, zanim poczuje sytość. Poczucie głodu nie ma tu żadnego znaczenia.
„Myślę, że żołądek ma 3 stany”- mówi Wansink.
- „Jestem pełny”,
- „Jestem syty, ale mógłbym coś jeszcze zjeść” i
- „Umieram z głodu.”
Prawdziwym celem w przypadku odchudzania powinno być nauczenie się rozpoznawania tych stanów i zaprzestawania jedzenia, gdy poczujesz sytość i unikając rozpychania żołądka, towarzyszącego uczuciu pełności.”